dzień- no właśnie...powinnien być 370
Zawsze wydawało mi się, że jestem dobra w liczeniu,ale czas chyba wrócić do podstawówki. W całym tym liczeniu uciekło mi około 10dni.
26 marca minął dokładnie rok od wbicia łopaty. Leżeliśmy tak sobie na naszej skończonej podłodze w sypialni i nie mogliśmy w to uwierzyć, że rok temu było tu jeszcze pole. Ale nie, spokojnie...historią budowy zanudzać Was nie zamierzam :D Z ciekawostki powiem, że z powodu delikatnego lenistwa mojego męża, przymuszona byłam do szybkiego kursu kładzenia oraz cięcia paneli. Nie powiem, bo nawet mi się to spodobało i umiejętność tą wykorzystałam. Oczywiscie, wszelkiej maści docinanie przy drzwiach, robił on...:-) Sypialnia prezentuje się tak. Jeszcze trzeba zamontować listwy, no i wstawic meble, które mam nadzieję przyjdą po świętach. Panele są z fugą v, niesamowicie prosto je się kłądzie, w sumie ok 4 godz. I tak jak zastanawialiśmy się co dać do nastęnych pokoików, to teraz wiemy, że będą to panele z fygą v.
Udało nam się już zeszlifować co nie co, wygładzić co nie co, więc z niecierpliwością pytam- to jak zaczynamy kłaść gres? Patrzy, patrzy ten mój na mnie-a niech ci będzie, ale uczysz się przycinać płytki. Ok:D kto, jak kto,ale ja się nie nauczę. no cóż...niestety ten fach okazał się troszke za trudny. Płytki bardzo grubę i już niestety nie mialam tyle siły by je ciąć.
Tyle co udało nam się zrobić po lewej łazienka, na wprost wejście do sypialni.
Jutro dalej do roboty.
Pozdrawiam, K.