Dzień 237- to był wkurzjący dzień
A zaczęło się rano. Pełna optymizmu pojechałam na działkę z samego rana, gdyż to dziś, po 3 tygodniach opóźnienia, miał się odbyć montaż parapetów zewnętrznych. Zajeżdżam na działkę, oczywiście monteży są, parapety też,ale co....okazało się,że są zakończenia, ale nie od tych parapetów i panowie nie mogą ich dzisiaj zamontować, bo są za krótkie. Ech...zagotowałam się,dzwonie do pana u którego zamawiałam parapety, a on oczywiście już poinformowany przez monterów. I mówi do mnie, co ja pani poradzę, to wina producenta. A czy ja zamawiałam te parapety u producenta, czy u pana? Ech...montaż znowu się przesuwa.
Zamawiałam u tego pana okna, drzwi i bramę, zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie. Wróciłam po parapety wewnętrzne, zewnętrzne i drzwi wewnętrzne i powiem, że czuję niesmak i tak zostanie. Za sposób załatwiania sprawy. Przez pierwsze 2 tygodnie, parapety dojeżdżały, potem nie, aż w końcu wyszły wielkie G. A tu mrozy idą, śnieg ma padać i chcemy tą naszą cegłę zakryć. Jedynie dobrym akcentem, było to, że panowie zamontowali nam drzwi do kotłowni. I teraz jakoś tak dziwnie
Wkurzona pojechałam do obi, poprawić sobie humor, hmm...kupię płytki na podłogę do łazienki. Wypatrzyłam, chcę ładować,ale co...nie ma opakowania. Wszystkie płytki leżą pojedyńczo. Proszę, więc pana z obsługi,żeby mi pomógł. Załadował mi płytek tyle ile potrzeba na 2 opakowania i wypisał karteczkę z numerem towaru. Zadowolona z zakupu, pędzę do kasy. Daję karteczkę, a pani kasjerka- a czy na pewno są 2 opakowania? Ja mówię- tak...ładował mi pan z obsługi. łatwo policzyć. Hm..-nie była pewna, tylko wzdechnęła. Już miała dzwonić,ale nabiła. Mówi do ochroniarza, że pani ma 2 opakowania płytek luzem. A on- na pewno? Kurczę-myślę sobie. Śledził mnie wzrokiem, odkąd weszłam do sklepu. Patrzył jak pan ładował płytki (stoisko z glazurą jest obok kas) i jeszcze się pyta. Mówię do niego, może to ja powinnam się zastanowić, czy dobrze mam zapakowane płytki, jak pan chce prosze wezwać pana, które mi te płytki ładował. Posłał mi takie spojrzenie, jakbym jeszcze pod kurtką te płytki luzem wynosiła. Mówię do niego...Niech pan tak nie patrzy, nie ukradłam niczego
Obsługa się psuje. Obi w Sochaczewie zacznę omijać szerokim łukiem. Dużo rzeczy tam kupiłam, dużo planowałam. Ale widocznie za często sie tam pojawiam, skoro mają mnie za złodzieja.
Ktoś dotarł do końca? Musiałam się wygadać. Złość mi trzyma do tej pory. Całe szczęście,że jutro mi przejdzie.Tylko niesmak zostanie.
Dobrej nocy